8 kwietnia 2007

NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO

Ks. Ryszard Zawadzki - Wrocław


MIĘDZY UJRZENIEM A UWIERZENIEM
„Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15,14). Te natchnione słowa św. Pawła, skierowane do Koryntian, ale przecież także i do nas, nie pozostawiają cienia wątpliwości, że prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa jest fundamentem chrześcijaństwa i stanowi o „być albo nie być” dla Kościoła.
Tymczasem dziś, celebrując uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, w liturgii słowa Bożego słyszymy fragment ewangelii, w którym o zmartwychwstaniu tym prawie wcale się nie mówi(!). Nawiązuje do niego bezpośrednio jedynie ostatnie zdanie dzisiejszej ewangelii. Jest to tym bardziej uderzające, że zmartwychwstanie jest w nim wspominane jakby jedynie pobocznie, w kontekście proroctwa Pisma: „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych” (J 20,9). Natomiast akcent położony jest tu na dochodzenie uczniów do prawdy o zmartwychwstaniu przez poznanie i zrozumienie Pisma. Skoro „dotąd” jeszcze go nie rozumieli, znaczy to, że „odtąd” już rozumieją Pismo wraz z istotą jego orędzia: radosną nowiną o Chrystusowym powstaniu z martwych.
Zechciejmy zatem, podążając w duchu drogą uczniów, dokonać wspólnie z nimi jakby „wizji lokalnej” grobu Chrystusa. Po to, by ich oczami spojrzeć na Jego zmartwychwstanie i „odtąd” tak jak oni znać, rozumieć i wprowadzać w życie Ewangelię o zwycięstwie - Jego i naszym - nad śmiercią.

Tajemnica pustego Grobu

Pierwszą osobą, którą spotykamy na tym duchowym szlaku jest Maria Magdalena. Udając się wczesnym rankiem do grobu, widzi w półmroku jego odsunięty kamień. Choć dzisiaj może nas to dziwić, wcale jej na ten widok nie zaświtała myśl, że Chrystus zmartwychwstał. Biegnie spiesznie do Piotra i Jana, by im oznajmić: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (J 20,2). Teraz z kolei biegną, tym razem do grobu, zaalarmowani Apostołowie. Niepokojące świadectwo kobiety, które chcą zweryfikować, prowadzi ich do konfrontacji ze świadectwem pustego grobu. Także oni muszą stać się świadkami naocznymi. Ujrzeć

Z pewnością niewiele można dostrzec, nawet wysilając wzrok, bardzo wczesnym rankiem, zanim się rozwidni. Maria Magdalena przybyła do grobu o tej właśnie porze. Dlatego nikłe światło brzasku ukazało jej jedynie odsunięty od wejścia do grobu kamień. Majaczy on przed nią w słabych promieniach zorzy porannej, a wraz z nim z mroku domysłów wyłania się myśl o tym, że ciało Ukrzyżowanego zostało przez kogoś zabrane.
Maria Magdalena, choć sama widzi niejasno, poprzez swoje przybycie do Apostołów skłania ich do jaśniejszego i wyraźniejszego ujrzenia odkrytej przez nią Tajemnicy. Staje się też pierwszym ogniwem w łańcuchu świadków.
Umiłowany uczeń, nachyliwszy się po dobiegnięciu do grobu, widzi więcej niż Maria Magdalena: leżące płótna stawiają pod znakiem zapytania jej domysł o zabraniu Ciała.
Szymon Piotr ujrzał jeszcze więcej: po wejściu do grobu dostrzegł nie tylko płótna, ale i chustę, która była na głowie Ukrzyżowanego „leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu” (J 20,7).
Dopiero teraz wchodzi do wnętrza także uczeń umiłowany, aby zobaczyć to samo co Piotr. I dopiero teraz to, co ujrzał - jak sam stwierdza - sprawia, że uwierzył. A przecież już wcześniej, pochylając się nad grobem, widział te same płótna. Cóż zatem się zmieniło, co wpłynęło na to, iż „ujrzał i uwierzył” dopiero teraz?

Uwierzyć


Dla najszerzej rozumianych efektów naszego patrzenia nie mniej istotne niż to, co „obiektywnie” widzimy, może okazać się to, z jakiej patrzymy perspektywy albo „jakimi oczyma”. Tak właśnie - wydaje się - było z umiłowanym uczniem. Wtedy gdy uwierzył czy raczej zaczął wierzyć, spojrzał na leżące płótna oczami świadka, który wszedł do grobu Jezusa. Wcześniej je widział jedynie z zewnątrz, teraz zaś ujrzał je z perspektywy wnętrza tego grobu. Uwierzył w zmartwychwstanie Chrystusa dopiero wtedy, gdy znalazł się w Jego pustym grobie.
I chociaż w dzisiejszej ewangelii mówi o sobie samym „ujrzał i uwierzył”, wcale nie znaczy to, że nie odnosi się do niego błogosławieństwo Jezusa: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29). To błogosławieństwo poprzedza On skierowanym do Tomasza pytaniem: „Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś?”. Natomiast Jan owego wielkanocnego poranka nie ujrzał przecież samego Jezusa, a jedynie miejsce, gdzie złożono Jego ciało. Dlatego świadectwo wiary, jakie składa w swej ewangelii umiłowany uczeń, w pełni harmonizuje z „definicją” podaną przez autora Listu do Hebrajczyków: „Wiara [...] jest dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11,1).
Jan - najmłodszy z Apostołów - udziela nam dziś, w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, lekcji takiej właśnie wiary. Jakie są najważniejsze punkty tej lekcji, skierowanej do wszystkich, także do młodzieży, przez młodego nauczyciela?
Po pierwsze, wraz z Piotrem odnosi się on z zaufaniem do relacji Marii Magdaleny i pod jej wpływem wyrusza w drogę: na własne oczy pragnie zobaczyć to o czym ona opowiada i zweryfikować jej słowa. Nie daje się przy tym zanadto zasugerować jej interpretacją faktów - w swym dążeniu do prawdy pozostaje niezależny. A my: czy i na ile dajemy się prowadzić innym w naszej drodze wiary? Nawet jeśli ich świadectwo bywa niewyraźne i przyćmione. Czy stać nas wtedy na nowe wyruszenie szlakiem samodzielnych, choć wspieranych czy inspirowanych przez bliźnich, poszukiwań?
Po drugie, młody Jan uczy nas patrzenia z właściwej perspektywy. Żeby widzieć dobrze, nie pozostaje on wyłącznie na zewnątrz, jak zwykli czynić postronni obserwatorzy. Zmienia początkowy, „zewnętrzny” punkt widzenia na perspektywę „wewnętrzną”. Na ślady zmartwychwstania Chrystusa pragnie w końcu spojrzeć z wnętrza Jego pustego grobu. Także dla nas niezwykle ważna jest dzisiaj zdolność i gotowość „schodzenia do wnętrza” rzeczywistości. Do „wnętrza” samych siebie, by poszukując prawdy, miłości, sensu życia, nie ujmować ich powierzchownie i płytko; do „wnętrza” innych, by z poszanowaniem ich godności dawać świadectwo empatii, a nie jakże często krzywdzącej, „zewnętrznej” arbitralności.
Wreszcie po trzecie, z właściwym dla młodości dynamizmem i wrażliwością, umiłowany uczeń Jezusa uczy nas jak kształtować i rozwijać w sobie „spojrzenie wiary”, spojrzenie „oczyma wiary”. To właśnie wyobraźnia wiary przynagla go w biegu do grobu Pana, tak że przybywa tam przed Piotrem. Czeka jednak na niego - powodowany szacunkiem wobec starszego - z wejściem do wnętrza grobu. A tam umie „spojrzeć” także sercem, jakby uprzedzając o wieki stwierdzenie lisa z rozmowy z Małym Księciem: „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.
Między ujrzeniem a uwierzeniem - Jana i naszym - rozciąga się rozległa i głęboka, duchowa przestrzeń, którą trzeba wypełnić treścią codziennego życia. Rozciąga się też program wewnętrznego wzrostu i dojrzewania. Program takiego zjednoczenia z Chrystusem, by - dzień po dniu - razem z Nim zmartwychwstawać.